Za Janem Chrzcicielem pytamy co roku w czasie Adwentu: „Panie Jezu, czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” (Mt 11, 2). Pytamy, bo nie dowierzamy. Pytamy, bo mamy jednak zaszczepioną przez wiarę nadzieję. Pytamy odważnie, bo chcemy na nowo przeżyć prawdę. I co słyszymy od Pana? „Niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. Błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi” (Łk 7, 22). Tam gdzie jest Jezus dzieją się cuda. Rodzi się życie, radość, powraca zdrowie, z nadziejami chodzi się nawet na cmentarz.
Ta Ewangelia i ta Eucharystia wiąże się z naszą obserwacją. Nierzadko obserwujemy pewien spór między poglądami dziadków, synów i wnuczków. To rozziew pokoleniowy. Świat babci, córki, wnuczki jakby się różnił. Proces wymiany pokoleń i wymiany wartości między pokoleniami ciągle i dynamicznie trwa. Niejednokrotnie wymiana argumentów, powiedzmy sobie to szczerze, ma niezbyt harmonijny przebieg. Rozpoznawanie najważniejszych kierunków życiowych i podejmowanie decyzji wśród dwudziestolatków wydłuża się o następne dziesięciolecie. A doświadczenia PRL‑u w styku z tzw. „nowoczesnością” doprowadzają niektórych nawet na rozstaje dróg rodzinnych. Nie ma pełnej zgody co do wiary, nie ma zgody co do wyborów życiowych, nie ma spokoju nawet przy świątecznym stole.
Czasami pytają nas rodzice wierni chrześcijaństwu, co robić kiedy dzieci odwracają się od wartości dzieciństwa w praktyce życia. Słyszymy: „Myśmy wytrwali w chrześcijańskich praktykach”. Odpowiadamy im po pierwsze: „nie zniechęcać się”. Po drugie: „świadczyć o swojej wierze czynami”. Tylko świadectwo czynów pociąga. Samo przemówienie do rozsądku nie przekona. Praktyki wiary, np. czytanie Ewangelii, modlitwa, radość w byciu chrześcijaninem sprawiają cuda.
Pogrążeni zbytnio w światowych dyskusjach zapominamy o Jezusie. A chrześcijaństwo proponuje każdemu pokoleniu jedno rozwiązanie i jeden kodeks postępowania pomimo zmieniających się mód, światopoglądów i polityków. To droga Jezusa Chrystusa. Bez tej pewnej, sprawdzonej drogi wszystko stanie się niepewne. Czy jesteś dziadkiem, babcią, ojcem, matką, synem, córką, lekarzem, biznesmenem, profesorem, księdzem zważ na to kogo naśladujesz.
Jezus jest prawdziwym Mesjaszem. Jest prawdziwym i największym Znakiem. Stajemy dziś przed Nim nie jako ci duchowo zaspokojeni, czy ci którzy sądzą, że mają dość życiowej mądrości, lecz przybywamy do kościoła w niedzielę jako potrzebujący, ubodzy, którzy oczekują cudu Jego przyjścia. Cieszmy się tutaj naszą wiarą i tęsknotą, że On ukaże się nam w Betlejem i w niebie. I jak co roku chcemy się napełniać Jego blaskiem w czasie świątecznym. Bo Jezus jest tym, który uspakaja i prowadzi pokolenia ludzi. Wszystkie pokolenia bez wyjątku. On jest Tym, który przyszedł, On jest Tym który przychodzi, i On jest Tym, który przyjdzie. Innej Dobrej Nowiny nie oczekujmy. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/