0:00/ 0:00

Zeskanuj, aby wesprzeć Bazylikę

spark-qr mobile
POKAŻ MNIEJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Nie masz aplikacji? Wejdź na spark.pl
ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Aplikacja dostępna dla platformy

Kazania

Polityka

Polityka

W Pol­sce naj­mniej chy­ba pożą­da­nym w ustach kazno­dziei jest sło­wo poli­ty­ka. Sły­chać jak­że czę­sto w Ojczyź­nie: „Nie upra­wiaj­cie poli­ty­ki na ambo­nie. Nie wska­zuj­cie ludziom popar­cia dla kon­kret­nych par­tii poli­tycz­nych. Prze­stań­cie wspie­rać tych czy tam­tych wój­tów, sta­ro­stów, pre­zy­den­tów, pre­mie­rów”. Dużo racji w tych radach. Jed­nak­że, jeśli wspól­no­ta wie­rzą­cych posia­da swo­je przy­ka­za­nia, racje, prio­ry­te­ty życia — trud­no ich nie gło­sić. Ale oczy­wi­ście tą jedy­ną poli­ty­ką Kościo­ła, 1.3 miliar­da ochrzczo­nych kato­li­ków roz­sia­nych na całym świe­cie powin­no być tyl­ko jed­no sło­wo: Jezus. Czy macie jakieś wątpliwości?

Na począt­ku było Sło­wo, a Sło­wo było u Boga, i Bogiem było Sło­wo. Ono było na począt­ku u Boga. Wszyst­ko przez Nie się sta­ło, a bez Nie­go nic się nie sta­ło, co się sta­ło. W Nim było życie, a życie było świa­tło­ścią ludzi, a świa­tłość w ciem­no­ści świe­ci i ciem­ność jej nie ogar­nę­ła. Poja­wił się czło­wiek posła­ny przez Boga — Jan mu było na imię (J 1). Kie­dy czy­tam te sło­wa, każ­do­ra­zo­wo, kie­dy modlę się tymi sło­wa­mi, kie­dy odży­wiam swo­je­go ducha tym świę­tym tek­stem przy­cho­dzi mi zawsze na myśl wie­lu Świę­tych, któ­rych poli­ty­ka świa­ta zmiaż­dży­ła: św. Jan Chrzci­ciel — oczy­wi­ste; św. Piotr, św. Paweł, św. Kata­rzy­na Alek­san­dryj­ska, św. Waw­rzy­niec, Dzie­sięć Tysię­cy Męczen­ni­ków z Góry Arat czy odno­sząc się do cza­sów bliż­szych św. Oskar Rome­ro czy bł. Jerzy Popie­łusz­ko. Wszy­scy oni i wie­lu innych dla­te­go, że byli w gło­sze­niu i życiu naśla­dow­ca­mi wier­ny­mi Jezu­sa, ode­szli do wiecz­no­ści jako męczen­ni­cy. Sło­wo Jezus jest więc dla chrze­ści­jan śmier­cio­no­śne? Tak powie­dzie­li­by obser­wa­to­rzy-poga­nie. My zaś mówi­my, że gło­sze­nie imie­nia Jezus i Jego Ewan­ge­lii jest życio­daj­ne i szczę­sne. Cho­dzi prze­cież osta­tecz­nie o nie­bo. Takie jest nasze prze­świad­cze­nie i ufa­my, przeznaczenie.

Oprócz wie­lu Świę­tych „Janów” gło­szą­cych Sło­wo-Jezu­sa trze­ba zauwa­żyć rów­nież waż­ne oso­by publicz­ne, bez któ­rych dzia­łal­no­ści i słów trud­no było­by sobie wyobra­zić np. Pol­skę w kształ­cie takim, jakim ją otrzy­ma­li­śmy w spu­ściź­nie wie­ków. Za ich talen­ty i ofiar­ną aktyw­ność dla dobra wspól­ne­go dzię­kuj­my rów­nież Bogu. Otóż np. wie­my, że 27 grud­nia każ­de­go roku obcho­dzić będzie­my Naro­do­wy Dzień Zwy­cię­skie­go Powsta­nia Wiel­ko­pol­skie­go. Por­tal zako​cha​niw​pow​sta​niu​.pl (z nie­go cyta­ty poni­żej) w tym kon­tek­ście przy­po­mi­na zna­czą­cą rolę Roma­na Dmow­skie­go (1864−1939), jed­ne­go z boha­te­rów nie­pod­le­gło­ści Rzecz­po­spo­li­tej. Dzi­siaj wła­śnie za nie­go cele­bru­je­my Mszę Świę­tą w inten­cji o radość wieczną.

I tutaj tro­chę potrze­ba nie­co kon­tek­stu histo­rycz­ne­go. Naro­do­wa Demo­kra­cja Dmow­skie­go cie­szy­ła się wów­czas wiel­kim popar­ciem. Szcze­gól­nie u Wiel­ko­po­lan. Nie musi­my podzie­lać poglą­dów tego ugru­po­wa­nia: dla wie­lu np. postu­lat polo­ni­za­cji mniej­szo­ści etnicz­nych wyda­je się nie do przy­ję­cia. Jed­nak­że „wła­ści­wie wszy­scy poważ­ni poli­ty­cy dzia­ła­ją­cy wów­czas w Pozna­niu i regio­nie zwią­za­ni byli z ende­cją, a o ska­li zaufa­nia do niej naj­le­piej świad­czą wyni­ki wybo­rów do Sej­mu Usta­wo­daw­cze­go, gdzie zgar­nę­ła nie­mal wszyst­kie man­da­ty. Wiel­ko­po­la­nie popie­ra­li Dmow­skie­go, on zaś sta­rał się bro­nić ich inte­re­sów na forum mię­dzy­na­ro­do­wym”. Instru­men­tem do tego stał się utwo­rzo­ny przez Dmow­skie­go – 15 sierp­nia 1917 roku – w szwaj­car­skiej Lozan­nie Komi­tet Naro­do­wy Pol­ski, któ­re­go pre­ze­sem został nie­zwy­kle aktyw­ny Roman Dmow­ski: „dobrze zapi­sał się w pamię­ci wie­lu, pocho­dzą­cych z poznań­skie­go, żoł­nie­rzy zmu­szo­nych do wal­ki w nie­miec­kiej armii, a któ­rzy tra­fi­li do fran­cu­skiej nie­wo­li. Dmow­ski prze­ko­nał bowiem rząd fran­cu­ski, by wiel­ko­pol­scy jeń­cy i dezer­te­rzy sta­li się trzo­nem 100-tysięcz­nej Błę­kit­nej Armii. Ten pol­ski kor­pus, dowo­dzo­ny przez gen. Józe­fa Hal­le­ra, prze­trans­por­to­wa­ny został z peł­nym wypo­sa­że­niem do Pol­ski, wspie­ra­jąc wal­kę Wiel­ko­po­lan z Niem­ca­mi. W trak­cie gdy powstań­cy wal­czy­li na wiel­ko­pol­skich fron­tach, Dmow­ski pro­wa­dził nie mniej zacię­tą wal­kę na are­nie poli­tycz­nej. Na począt­ku 1919 roku został dele­ga­tem peł­no­moc­nym Pol­ski na kon­fe­ren­cję poko­jo­wą w Pary­żu”. To rów­nież Roman Dmow­ski 29 stycz­nia 1919 roku wygło­sił na posie­dze­niu Rady Dzie­się­ciu pię­cio­go­dzin­ne expo­se, doty­czą­ce pol­skich postu­la­tów. „Komen­ta­to­rzy pisa­li, że zaim­po­no­wał słu­cha­czom logi­ką wywo­du, zna­jo­mo­ścią tema­tu, umie­jęt­no­ścią impro­wi­za­cji i kom­pe­ten­cja­mi lin­gwi­stycz­ny­mi, bo sam prze­kła­dał swe wystą­pie­nie na angiel­ski i fran­cu­ski, by nie doszło do prze­kła­mań”. Roman Dmow­ski wraz z Igna­cym Pade­rew­skim, w dniu 28 czerw­ca 1919 roku, w sali zwier­cia­dla­nej Wer­sa­lu pod­pi­sa­li trak­tat wer­sal­ski, przy­wra­ca­ją­cy Pol­skę na mapę Euro­py. Czy było­by to moż­li­we bez Dmow­skie­go? Wąt­pli­we. Jakim jed­nak wie­rzą­cym był? — zapy­ta ktoś. Mawiał, że naród musi nosić wyso­ko sztan­dar swej wia­ry. „Jed­nak­że swo­ją prak­ty­ką wia­ry Dmow­ski nie bar­dzo się obno­sił. Kon­takt z Kościo­łem jako miej­scem kul­tu, zerwa­ny w mło­do­ści, ponow­nie nawią­zał dopie­ro rok przed śmier­cią. (…) Jego oso­bi­sty powrót do reli­gii doko­ny­wał się stop­nio­wo i dopeł­nił poza świa­tłem ram­py, bez kal­ku­la­cji na poli­tycz­ne zyski” (K. Kawa­lec, Roman Dmow­ski, Poznań 2016, s. 458.) Tym bar­dziej przy­wo­łu­je­my dziś w koście­le Mariac­kim w Kra­ko­wie Boże­go Miło­sier­dzia po to, aby zmar­ły poli­tyk oczysz­czo­ny z wszel­kiej winy został dopusz­czo­ny do spo­łecz­no­ści Świę­tych przez same­go Jezu­sa Chry­stu­sa, któ­ry jako jedy­ny dys­po­nu­je Sło­wem Życia. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/