Ordo Predicatorum, Zakon kaznodziejski św. Dominika – do takiej nomenklatury przyzwyczajeni jesteśmy. Jednak proreformatorsko może powinien się nazwać w tym dniu wspomnienia Matki Bożej: Zakonem Propagatorów Różańca Świętego. Ot, taka mała reforma na czas tej wspólnej modlitwy i dziękczynienia.
Metryka różańca pochodzi z czasów „jasnego średniowiecza”, czasów fundacji uniwersytetów i zakonów. Forma różańcowej pobożności obejmująca zestaw 15 tajemnic do medytowania, pojawiła się, po raz pierwszy w pismach Dominika z Prus (1382–1461), mnicha kartuskiego. Porównywano wówczas odmawianie różańca do dawania róż Matce Bożej, stąd nazwa różaniec czyli wieniec róż. Kształt modlitwie nadał dominikanin bł. Alamus a la Roche w XV wieku – ustalił liczbę 150 „Zdrowaś Maryjo”, która miała być odwzorowaniem 150 psalmów, przeplatanych modlitwą „Ojcze nasz”. Legendy (spisane już po jego śmierci) przypisują mu wizje Matki Bożej, różańca i św. Dominika w latach 60. XV w. Dzięki zakonowi dominikańskiemu modlitwa różańcowa rozpowszechniła się na cały Kościół. A Jan Paweł II, codzienny admirator tej formy pobożności, 16 października 2002 w liście apostolskim „Rosarium Virginis Mariae” wprowadził rozważanie pięciu nowych tajemnic z życia Jezusa, pod nazwą Tajemnic Światła. Znajdziemy tę „reformę”.
Wracając jednak do Zakonu św. Dominika, znajdujemy genezę różańca już w pierwotnych konstytucjach dominikańskich (ok. 1220). Od conversów, czyli braci świeckich (obecnie nazywanych braćmi kooperatorami) wymagano odmawiania ustalonej liczby Pater zamiast różnych godzin kanonicznych, których nie mogli oni śpiewać z duchownymi, gdyż zazwyczaj byli niepiśmienni i wspierali wspólnotę, zajmując się pracą ręczną. W 1252 roku kapituła generalna, odbywająca się w szwedzkim Lund, podjęła nawet pierwszą próbę dodania stu Ave do stu Pater, które bracia świeccy odmawiali w ramach suffragiów za zmarłych. A nr 50-ty konstytucji dominikańskiej z 1969 r. wskazuje wielką tradycję: „Habit zakonny składa się z białej tuniki, szkaplerza i białego kaptura, z czarnej kapy i czarnego kaptura oraz ze skórzanego pasa z różańcem”. Różaniec jawi się przy pasie jak miecz duchowej walki ze Złym, z wrogiem starodawnym i jego synami. Ale jednak przede wszystkim różaniec nie przestaje być więzią modlitwy. Przypomnę więc jeszcze jedną tradycję zakonu propagatorów różańca: w XVI w. ojciec Domingo Betanzos OP (zm. 1549), pierwszy prowincjał dominikańskiej prowincji Meksyku, wymagał od braci tej prowincji noszenia różańców na szyi. Praktyka ta trafiła wraz z hiszpańskimi dominikanami do Ameryki Południowej i w końcu na Filipiny i Daleki Wschód. Bracia wędrując nawet bez ksiąg świętych mogli czytać z różańca tajemnice słowa Bożego i sakramentów.
Dla Jana Pawła II różaniec ukrywał swój sens w haśle Św. Pawła z Listu do Filipian „Dla mnie żyć to Chrystus”. To jakby hasło z życia pierwszej z świętych Kościoła, Maryi, Matki Naszego Pana. W tej metodzie modlitewnej medytacji Jan Paweł II odwołuje się jeszcze do perykopy ewangelicznej o spotkaniu św. Piotra ze Zmartwychwstałym nad brzegiem Jeziora Tyberiadzkiego. Wtedy dopiero, po zmartwychwstaniu uczeń najgłębiej rozumie, medytuje i poznaje historię i wolę Mistrza. Papież podkreślił, iż „by zrozumieć różaniec, trzeba wejść w dynamikę psychologiczną właściwą miłości” z tego wydarzenia. Powtarzanie słów miłości ma doprowadzić do wyrobienia postawy miłości opowiedzianej sercem i życiem. I tu dochodzimy do wielkości tej modlitwy.
Dziękujemy wam Dominikanie. Różaniec stał się dzięki waszej dobrej propagandzie dla tak wielu z ochrzczonych podręczną Biblią pełną tajemnicy, wiary i medytacji. Nosimy go często w kieszeniach sutann, płaszczy, podajemy do rąk chorym, dzieciom I Komunijnym czy ludziom pielgrzymującym. I odmawiamy go sami lub w grupach choćby tych zwanych „Różami” ucząc się chrześcijańskiego ABC i unikania pokus. A dzisiejsza modlitwa wieczorna niech stanie się dla nas wielkim dziękczynieniem za różaniec święty, za wszystkie medytacje uczynione w tym klasztorze, za wszelką pomoc duchową doznaną przez różańcowe praktyki w tym mieście od setek lat. Możemy zapytać na koniec retorycznie: Jakie byłoby życie Krakowa i parafii Mariackiej bez duchowości różańca, ile dobra zakwitło i owocowało już w nas przez pokolenia dzięki tej z pozoru naiwnej i prostej modlitwie, która rozpropagowali u początku nasi Dominikanie? To wie tylko dobry Bóg.
/ks. inf. Dariusz Raś/
Kazanie wygłoszone we wspomnienie NMP Różańcowej u oo. Dominikanów