Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim (Mt 9, 9–10). Komora celna — to nic innego jak pomieszczenie z ławami, pewnie półkami. Dlatego powołanie Lewiego, syna Alfeusza, niejako nastąpiło w środowisku stolika pełnego towarów i pieniędzy. Lewi — Mateusz pobierał tam opłaty za przejazdy przez jezioro i przewóz produktów. Dbał o podatki, ale według prawa żydowskiego stał się przez to nieczysty, a osoba mająca z nim relacje musiała poddawać się przepisowym obmyciom.
Mateusz znał Jezusa. Pewnie widział niejeden cud uczyniony w Kafarnaum. Uświadomił sobie, że najważniejsze jest to, co pochodzi z Góry. Jego imię używane przez Jezusa, pochodzi z hebrajskiego Mattaj lub Mattanja, co po polsku oznacza dar Boga (Bog-dan). To wezwanie po imieniu wyzwala człowieka od stolika pełnego pieniędzy. Bo przecież Bóg daje więcej. I sprawia, że nie ma już celnika, ale jest uczeń Jezusa. Około 55 roku Mateusz napisał o tym Ewangelię. Po zmartwychwstaniu Mistrza przebywał wśród pierwszych chrześcijan w Palestynie, udał się też na misje m.in. do Etiopii. Został potem zamęczony. Od stolika z groszem, trafił Mateusz do wielu stołów wspólnoty Jezusa, do stołu Ostatniej Wieczerzy, do stołów pierwszych chrześcijan, a potem na ucztę przy niebieskim stole ze Zbawicielem Zmartwychwstałym. Taka była jego linia życia.
Co z tego życiorysu św. Mateusza, z jego linii życiowej, nam wszystkim, a w szczególności seniorom z 70 miast Polski, naszym gościom, wypada wziąć za przykład? Papież Franciszek przywołał kiedyś pewną wzruszającą historię starszego człowieka, który brudził się podczas posiłków, bo trudno mu było trafić łyżką z zupą do ust. Tak więc jego syn postanowił, żeby dziadek nie jadał przy wspólnym stole, uczynił dla niego mały stół w kuchni, żeby jadł sam, a inni go nie widzieli, żeby się nie skompromitować, kiedy przychodzili przyjaciele na obiad czy wieczerzę. Kilka dni później, wracając do domu zastał swego najmłodszego syna przy zabawie z drewnem, młotkiem i gwoździami. Coś tam robił. Zapytał: co robisz? — Robię stoliczek. — Stół – po co? — Żebyś go miał, jak będziesz starszy. Żebyś miał przy czym jeść. Dzieci mają sumienia wrażliwsze niż my!” (Audiencja generalna, 4 marca 2015).
Morał z tej opowieści jest jeden. Twórzmy wspólnoty rodzinne, wspólnoty wielkiego stołu, wspólnoty na obraz kolacji wigilijnej, gdzie rodzina wielopokoleniowa się często spotyka, gdzie nawet miejsce dodatkowe dla obcego się znajdzie. Nie oddzielajmy pokoleń. Twórzmy wspólnoty otwartych stołów, a nie małych, pojedynczych stoliczków. Dzielmy się przy stołach, przy herbacie, kawie, dzielmy się życiem, wartościowym stylem życia, radością, młodością i dojrzałością, złotym wiekiem, a kiedy przyjdzie czas to i nawet słabością. Twórzmy kluby seniora, uniwersytety III wieku. Przenigdy nie uprawiajmy samotności i izolacji. Św. Mateusz tak dziś nam zdaje się mówić. On zerwał z nieszczęściem stolika czy ławy celnika, samotnością wśród ludzi, która zasłaniała mu dar życia i powołanie.
I dzisiaj z okazji Dnia Seniora, od stołu Słowa Bożego do was wszystkich, ludzie starsi, ludzie złotego wieku kierujemy najlepsze życzenia: byście byli pięknymi. To piękno człowieka czy młodego, czy starszego, dojrzałego zależy od serca, jego pokoju i dobroci, życzliwości, zdolności do dzielenia się, wyjścia z własnego pokoiku. Jak u św. Mateusza. Człowiekowi w życiu wewnętrznym, w życiu serca, w radości głębokiej, wiemy o tym my chrześcijanie bardzo dobrze, nie pomogą wiele kosmetyki, ani najpiękniejsze stroje. One winny wyrażać to, co w środku. Bo jesteśmy powołani, jak przytoczył dziś list św. Pawła, do pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa (Ef 4, 13).
Spotkanie przy stole Pana, przy Eucharystii to relacja serca z Bogiem samym, tu nabieramy ciepła wewnętrznego, aby promieniować, wyprosić sobie i bliskim łaski, wypracować to piękno ducha, to podobieństwo do samego Stwórcy, tutaj zawalczyć o tę urodę serca, która będzie przemieniać człowieka, współmałżonka, krewnego, przyjaciela, sąsiada, znajomego. Dlatego odrywajmy się od stoliczków samotności, twórzmy wspólnoty, zaczynając od tej domowej, rodzinnej i kościelnej. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/
Kazanie wygłoszone podczas Senioraliów 2018, w święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty