Demony istnieją naprawdę? Świat przekonany jest, że to może jakaś bajka. Zadajmy głośno pytanie jeszcze raz. Czy złe duchy istnieją? Czy zły duch nie opętał pewnego mężczyzny, który opuścił żonę z 7‑giem dzieci? Zostawił ich, a stało się to w imię nowej fascynacji, po 30 latach małżeństwa. Czy duch nieczysty nie siedzi w sercu pewnej matki, która każdego dnia zdradza dziś męża i swoje dotychczasowe prawie 20-letnie życie małżeńskie, traktuje swoje dzieci jak przeszkody, ponieważ znudziło jej się dotychczasowe życie przykładnej matki, żony, a ważna stała się rozrywka i heroina? Takich historii znamy sporo nie tylko z filmów.
Informacją, która trwoży jest rosnąca liczba rozwodów w Polsce: ostatnie lata wskazują na 65 tys. rodzin na rok, które doświadczyły tego bólu. Ludzie nie chcą się godzić na wspólne przepraszam, proszę, dziękuję. Wzajemne roszczenia, nieszczerość, brak głębi życia i prostej chęci poznawania się do końca dni, w wierności i zaufaniu, braki w umiejętności słuchania tego drugiego, mało czasu spędzanego razem przez 24 godzin doby, a zwłaszcza odejście od nawracania się w obliczu Boga, zarzucenie praktyki wspólnej modlitwy – to wszystko prowadzi do zwycięstwa pokusy, poszukiwania miraży, zajmowania się naskórkowymi doznaniami. A demon podziału ma w tym zjawisku rozwodowym spory udział.
Powróćmy jednak do Słowa, które dziś nas gromadzi. Ono ma moc przeogromną i jest sensem stawienia się przed Jezusem. Przypatrzmy się temu, jak Jezus uwalnia od demonów. To oczywiście tajemnica, lecz jednak światła Ewangelii odsłaniają niektóre wyróżniki tego procesu. Co za radość i optymizm z tego tekstu wieje.
Pierwsza informacja: tam gdzie Jezus jest, gdzie On zamieszka, demon nie wygra. Tam gdzie świeci słońce, dla mroku miejsca nie ma. Tak się też ma z pokusami. Jeśli Bóg wchodzi na serio w dom, prace, relacje – staje się światło! Wychodzimy z opresji i sideł. Oko w oko z prawdziwym Bożym dobrem, zły duch nie ma najmniejszych szans. Druga obserwacja dotyczy kulminacji sceny z Ewangelii: spotkanie Jezusa z człowiekiem opętanym przez ducha złego trwa moment. Ale jakże intensywny to czas. Opętany złem trafia przed Jezusa. Nawrócenie. I już. Niesamowite świadectwo o podobnych chwilach dają spowiedzi nawróconych. Ile lat często kosztuje człowieka trafienie do konfesjonału, ale to się bardzo opłaca. Opowiadają potem o wielkości łaski Bożej i o wolności od utrapień złego! Zostali uzdrowieni. Dotknęli wielkiego dobra. Spotkali spokój. A my zachwyćmy się choćby trochę posiadanym spokojem. Trwajmy w naszym nawróceniu! Trzeci element w obrazie Ewangelii: Przedstawiciel świata złych duchów składa wyznanie potęgi Boga, wyznaje: „Wiem, kto jesteś: Święty Boży”. Odruchowa reakcja złego zdradza nam horyzont świętości. W spotkaniu ze świętością zło czuje się zagrożone. Zło czmycha, a zwycięstwo staje się naszym udziałem przez Jezusa. Triada Jezus — nawrócenie — zwycięstwo staje się udziałem obserwatora tej początkowej sceny z Ewangelii 1. rozdziału Marka. Polecam ją na „zadanie domowe” każdemu z nas. Doskonale nam zrobi jej medytacja. To będzie medytacja wolności.
Dziś pod koniec okresu kolędowego, wypowiadamy niedzielnie i uroczyście imię Jezusa. Wraz z księżmi, którzy szli z Imieniem Jezusa po Rynku i Starym Mieście wypowiadamy nad Wami modlitwy w Jego imię. Stajemy oko w oko z Jezusem w tej świątyni. A On nas leczy, chroni, oświetla. Wpatrzmy się w Niego, jak pobożni żydzi z synagogi. Rozpoznajmy Go jednak dokładniej. To w ten czas Jezus uwalnia i uświęca: na tym polega każda Eucharystia. W niej w Imię Jezusa celebrujemy również naszą wolność, która jest „wolnością od” złego, ale również „wolnością ku” świętości. Taką wolność potwierdzamy i karmimy. W tej jednej godzinie.
Wypowiedzmy dlatego teraz słowa przywołujące Jezusa w naszym życiu jak egzorcyzm: Święte Imię JEZUSA, przed którym drżą piekła, Któremu moce niebios i potęgi i panowania są podległe, Którego Cherubini i Serafini nieustającym wołaniem chwalą, mówiąc: Święty, Święty, Święty, Pan Bóg zastępów — zmiłuj się nad nami. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/