0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Świat jest naszym Babilonem

Świat jest naszym Babilonem

Pięk­ne dziś Sło­wo. Znaj­du­je­my jak­by wiel­ką okra­sę litur­gii dnia w Psal­mie 137.

Nad rze­ka­mi Babi­lo­nu siedzieliśmy,

pła­cząc na wspo­mnie­nie Syjonu.

Na topo­lach tam­tej krainy

zawie­si­li­śmy nasze harfy.

To wspa­nia­ła liry­ka, któ­rą w latach ’70 spo­pu­la­ry­zo­wał zespół Boney M śpie­wa­jąc melo­dyj­ny prze­bój By the rivers of Baby­lon. Psal­my, po hebraj­sku תְהִלִּים Tehil­lim, po grec­ku Ψαλμοί Psal­moi, to śpie­wa­ne utwo­ry poetyc­kie głę­bo­ko osa­dzo­ne w wie­rze żydów i chrze­ści­jan. Dość powie­dzieć, że Psal­my sta­no­wią tak­że inte­gral­ną część kano­nu Pisma i rytu­ału naszej modli­twy. Nie dzi­wi­my się temu: spo­śród pierw­szych uczniów Pana wszy­scy byli wie­rzą­cy­mi żyda­mi i na co dzień recy­to­wa­li psal­my. Psal­my bowiem towa­rzy­szą żydom w każ­dej waż­nej oka­zji. Są odma­wia­ne np. o poran­ku, wie­czo­rem, w cho­ro­bie, w grze­chu, w rado­ści, w smut­ku, w cza­sie bar micwy, bat micwy, ślu­bu, pogrze­bu. Co war­te wyróż­nie­nia, Tehi­lim są recy­to­wa­ne w trak­cie czu­wa­nia przy cie­le zmar­łe­go żyda, od śmier­ci aż do pogrze­bu, przy świe­tle słoń­ca lub świe­cy. Wie­lu żydów zna 150 psal­mów na pamięć. My chrze­ści­ja­nie przyj­mu­je­my dzie­dzic­two psal­mów i pamię­ta­my, że Nowy Testa­ment zawie­ra 116 bez­po­śred­nich cyta­tów z Księ­gi Psal­mów. Psal­ma­mi — uświę­co­ny­mi modli­twa­mi same­go Zba­wi­cie­la modli­my się m.in. na Mszy św, pod­czas jutrz­ni i nieszporów.

W Psal­mie żydow­skim treść odsy­ła nas do pew­nej histo­rii ludz­kiej. Ten 137. psalm, po łaci­nie zna­ny jako Super flu­mi­na Baby­lo­nis, opo­wia­da dra­mat: płacz ludu w nie­wo­li babi­loń­skiej i żąda­nie ze stro­ny krzyw­dzi­cie­li, doma­ga­ją­cych się rado­sne­go śpie­wu. Melo­die znie­wo­lo­nych bowiem tak się podo­ba­ły, że zmu­sza­no pod­le­głych żydów do cią­głych wystę­pów, zapo­mi­na­jąc o modli­tew­nej roli tych pie­śni.

Bo ci, któ­rzy nas uprowadzili,

żąda­li od nas pieśni.

Nasi gnę­bi­cie­le żąda­li pie­śni radosnej:

Zaśpie­waj­cie nam któ­rąś z pie­śni syjońskich!”

A «Pie­śni syjoń­skie» są «pie­śnia­mi Pań­ski­mi», a nie pie­śnia­mi folk­lo­ry­stycz­ny­mi czy roz­ryw­ko­wy­mi przy­śpiew­ka­mi. Mogą się wzno­sić do nie­ba jedy­nie pod­czas modli­twy i litur­gii, gdy ludzie rado­śnie obcho­dzą świę­ta. Ina­czej pieśń będzie brzmia­ła fał­szy­wie, jak orkie­stra gra­ją­ca wal­ca idą­cym na śmierć. Tekst psal­mu nawią­zu­je do tra­ge­dii, jaką prze­żył naród żydow­ski w cza­sie znisz­cze­nia Jero­zo­li­my, do któ­re­go doszło w 586 r. przed Chr., i póź­niej będą­cej jego kon­se­kwen­cją nie­wo­li babi­loń­skiej. Mamy do czy­nie­nia z naro­do­wą pie­śnią wyra­ża­ją­cą ból i dotkli­wą tęsk­no­tę za tym, co zosta­ło utra­co­ne. To peł­ne smut­ku bła­ga­nie skie­ro­wa­ne do Pana, by wyzwo­lił swych wier­nych z niewoli.

Jak­że może­my śpie­wać pieśń Pańską

w obcej krainie?

Jeru­za­lem, jeśli zapo­mnę o tobie,

niech uschnie moja prawica.

Tłem Psal­mu (por. ww. 1–4) jest ponu­ry kra­jo­braz zie­mi wygna­nia. Papież Bene­dykt stwier­dził kie­dyś pod­czas jed­nej ze swo­ich kate­chez, że jest to nie­mal sym­bo­licz­na anty­cy­pa­cja obo­zów zagła­dy, do któ­rych w minio­nym stu­le­ciu naród żydow­ski był zsy­ła­ny pod­czas nik­czem­nej akcji uśmier­ca­nia, sta­no­wią­cej nie­za­tar­tą hań­bę. Na szczę­ście, w Psal­mie domi­nu­je jed­nak peł­ne miło­ści wspo­mnie­nie Syjo­nu, mia­sta poło­żo­ne­go na górze, co praw­da utra­co­ne­go, zbu­rzo­ne­go, ale żyją­ce­go w ser­cach wygnań­ców. Ta miłość do świą­ty­ni obja­wia pro­myk rado­ści i nada­je psal­mo­wi 137. moc, któ­ra prze­mie­nia rów­nież nasze ser­ca.  Św. Augu­styn wyra­ża to nastę­pu­ją­cy­mi sło­wa­mi: «Jeże­li jeste­śmy oby­wa­te­la­mi Jero­zo­li­my (…), to w tym Babi­lo­nie zaś zamiesz­ku­je­my nie jako oby­wa­te­le, ale jeste­śmy trzy­ma­ni w nie­wo­li».

Nie łudź­my się: nawet nasz świat, nasza osią­gnię­ta z wiel­kim wysił­kiem mała sta­bi­li­za­cja, z łatwo­ścią prze­mie­nia się w nie­wol­ni­czy sys­tem. Daj­my jakiś przy­kład: coraz wię­cej jest wśród nas fono­ho­li­ków, czy­li uza­leż­nio­nych od tele­fo­nów komór­ko­wych. Czę­sto zda­rza się, że ludzie uni­ka­ją już wprost kon­tak­tów z inny­mi, wybie­ra­jąc połą­cze­nia tele­fo­nicz­ne czy SMS‑y zamiast roz­ma­wiać w czte­ry oczy. U nie­któ­rych brak moż­li­wo­ści sko­rzy­sta­nia z komór­ki wywo­łu­je obja­wy sil­ne­go syn­dro­mu odsta­wie­nia, któ­ry towa­rzy­szy odsta­wie­niu alko­ho­lu i nar­ko­ty­ków. Nie mają dnia prze­rwy od tele­fo­nu. Się­ga­ją po swo­je apa­ra­ty bez potrze­by, dzie­siąt­ki i set­ki razy dzien­nie. Komór­ka ich poważ­nie znie­wo­li­ła, zastą­pi­ła rodzi­nę, przyjaciół.

Świat jest naszym Babi­lo­nem, miej­scem z któ­re­go potrze­ba nam się kie­dyś uwol­nić. Przez Boga zosta­li­śmy prze­zna­cze­ni na oby­wa­te­li nie­bie­skiej Jero­zo­li­my. Sta­nie się to jed­nak, jeże­li nie będzie­my cią­gle goni­li za prze­mi­ja­ją­cym. I nie cho­dzi też, aby­śmy rado­ści na zie­mi nie doświad­cza­li. Mamy raczej w ich kon­tek­ście nadą­żać za zna­ka­mi zmar­twych­wsta­nia Zba­wi­cie­la. One sta­no­wią dla nas pasz­port do głę­bo­kich war­to­ści. Potwier­dza­my to dąże­nie „wychy­le­nia” ku wiecz­no­ści na coty­go­dnio­wej Eucha­ry­stii, arki peł­nej rado­ści nie­prze­mi­ja­ją­cych. Tutaj przy Niej sta­je­my jak na odpra­wie. Każ­da taka godzi­na przy­bli­ża nas do nie­bie­skiej Jero­zo­li­my. Wzmac­nia­my się Sło­wem i Pokar­mem na życie wol­ne od uwi­kłań. Apo­geum wol­no­ści cze­ka na nas prze­cież poza widzial­nym i kru­chym świa­tem, w Mie­ście nie ręką ludz­ką zbu­do­wa­nym. Tam nie ma już pła­czu. Jest za to radość z odzy­ska­nej wolności.

I o to modli się z nami Psalm 137. Uczy nas wia­ry pro­stej i ufnej: 

Niech mi język przy­schnie do gardła,

jeśli nie będę o tobie pamiętał,

jeśli nie wynio­sę Jeruzalem

ponad wszel­ką swo­ją radość. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/