Z czasów dawnych, ze Starego Testamentu pochodzą dzisiejsze słowa Pisma: wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym. Tylko pozornie to sformułowanie na wyrost. Chrześcijanie, z gr. christianos, to inaczej należący do Pomazańca (tj. do Jezusa Chrystusa), święci Jego mocą i pomocą. Wszyscy pierwsi uczniowie na pamiątkę Jezusa praktykowali chrzest i Eucharystię zwaną „łamaniem chleba”. Pierwsi wyznawcy Jezusa po dzieleniu się chlebem praktykowali również często dzielenie się tym, co mieli. Dlatego nazywali siebie „świętymi”.
Kiedy tak chodzimy z procesjami eucharystycznymi z okazji rezurekcji, Bożego Ciała, odpustów, dni oktaw to właśnie wtedy powinna nam się przypomnieć ta nazwa: „święci”, „pomazani mocą Jezusa Chrystusa”, „należący do Pomazańca”. To niezwykła sprawa prezentować tajemnicę naszej świętości innym i potwierdzać ją niejako sobie. Jesteśmy bowiem królestwem Kapłana Jezusa Chrystusa i wyznawcami Przenajświętszej Trójcy. Naszą ambicją jest więc bycie świętymi. Czyż nie tak? Co jednak z tych ambicji i zamierzeń wychodzi?
Jeden z biskupów mówił wyraźnie ostatnio o tym aspekcie świętości jako najważniejszym wyzwaniu. „Kościół, który buduje jedność w relacji do Świętego, do Boga, nie powinien bać się stanąć w prawdzie, nie może bagatelizować dziejącego się zła, winien dążyć do oczyszczenia. Kościół, który trwa przy Jezusie i daje się prowadzić Duchowi Świętemu, nie może zamykać oczu na tych, którzy cierpią z powodu nieprawości jego członków, bo to przeczyłoby jego misji” (bp Damian Muskus). Jeśli więc widzimy głęboką nieprawość w nas lub wokół nas nie możemy przechodzić obok obojętnie. Zdradzilibyśmy wówczas najważniejsze powołanie do świętości. Częstokroć śpiewamy w tym czasie pandemicznym „Święty Boży, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny”. Ale moi drodzy nie wystarczy chyba śpiewać o świętości. Trzeba nad sobą mocno, w pocie czoła pracować, aby ta świętość miała w nas szanse na co dzień zagościć. Oby nie było jak w tym dowcipie o Jasiu: Siostra katechetka pyta dzieci kim chciałyby zostać w przyszłości. Uczniowie wybierają zawody aktorek, piosenkarzy, strażaków, policjantów, jeden nawet chciał zostać kardynałem. W końcu pani pyta Jasia, kim chciałby zostać.
– Chciałbym zostać Świętym Mikołajem – odpowiada chłopiec.
– Czy dlatego Jasiu, że Święty Mikołaj roznosi prezenty i sprawia tyle radości ludziom? – pyta uradowana.
– Nie, dlatego, że Mikołaj pracuje tylko raz w roku.
W systematycznej pracy nad sobą wspomaga nas świętość Eucharystii ofiarowanej nam przez Jezusa. Ta świętość coniedzielnej ofiary, płynąca ze stołu wielu ołtarzy czyni nas pielgrzymami w relacji do świętego — sacrum. Nie bez kozery Eucharystia nazywana była więc pokarmem świętych. Ona buduje świętość godzin, dni i tygodni wśród ludzi. Eucharystia daje nam możliwość poznania siebie w lustrze, w odbiciu, w relacji do Boga i Człowieka Pana Jezusa. Eucharystia daje nam nowy czas na naprawę siebie. Św. Augustyn nazwał mszę świętym znakiem niewidzialnej ofiary. Czyńmy więc to dzieło, które przyczynia się do połączenia nas świętą wspólnotą z Bogiem. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/