Kazanie wygłoszone przez ks. inf. Dariusza Rasia w uroczystość św. Stanisława Kazimierczyka i dnia skupienia nadzwyczajnych Szafarzy Eucharystii w Kościele Bożego Ciała na krakowskim Kazimierzu
Słowo szafa jest źródłem, etymologicznym rdzeniem dla innych wyrazów. To od niego pochodzi staropolskie słowo szafarz oznaczające urzędnika dworskiego, klucznika, włodarza, rządcę, administratora. Do jego zadań należało dostarczanie wszelkich potrzebnych produktów dla królewskich potrzeb. Przez jego ręce przechodziły środki na kuchnię, piwnice i pokoje królewskie. Jego ręce często sięgały do pełnej szafy. Szafarz był postacią wielce przydatną do funkcjonowania dworu księcia czy króla.
Współcześnie podobnym do szafarza terminem stała się szafiarka. Ona robi karierę w świecie mody i Internetu. To dosyć intratne zajęcie. Szafiarek w samej Polsce jest ponoć około tysiąca. Poprzez publikację w blogach i vlogach szafiarka modowa pokazuje swoją szafę, tłumaczy co jest trendy, a co passé. Szafiarka używa sieci, prezentując swój styl życia i ubierania się, skupia wokół siebie przede wszystkim kobiety. Zaraża je modą. One jeśli dokonają podobnych wyborów, noszą się według jej stylu.
Szafarz zwyczajny i nadzwyczajny to pojęcia z innego kręgu. Ze świata wspólnoty wiary. Potrzeba jednak zdawać sobie sprawę, że w swoim źródle odwołują się do tego samego zjawiska: wydawania, przekazywania wartości z pewnej szafy. Szafarz rozdaje swoimi rękami czy pokazuje swoimi rękami wielkie dobro. Istnieją jednak poważne różnice: szafa dworska należała do króla, szafa dyktatorki mody należy najczęściej do niej samej, szafa sakramentalna jednakże nie jest ludzką własnością, nigdy taką na szczęście nie była i nie będzie. Sakramenty bowiem pochodzą z Bożej szafy. Szafy pełnej miłości. Taki kredens miłości Boga do ludzi skrywa tajemnicze znaki. W tym zestawie miłości panuje ścisły porządek: są sakramenty dla wtajemniczenia, te dla uzdrowienia, te służebne. Najpiękniejszym, najświętszym z nich jest Eucharystia. Półka z napisem „Ciało i Krew Chrystusa” znajduje się najwyżej. Tylko uprawnieni szafarze mogą się do niej wspiąć. To sam Zbawiciel jest twórcą i właścicielem całego kredensu z sakramentami, napełnił go i ciągle odtwarza, dlatego nigdy ich nie brakuje.
Wspaniale i szczęśliwie mamy, jeśli zasmakujemy w sakramentach, bo to one nas zbliżają do boskiego Gospodarza. Marnie z chrześcijanami, jeśli z tej Bożej szafy-apteki w ogóle nie korzystają. Szafarz wyświęcony czy ten nadzwyczajny wiedzą, że sami potrzebują nieustannego nawrócenia i pokornego podchodzenia do Szafy pełnej sakramentów. Nie mogą pozwolić sobie przy niej na rutynę. Zwyczajnych i nadzwyczajnych szafarzy mamy w Polsce pewnie około 35 tysięcy. Olbrzymia to liczba. Lecz nie ta liczba, ale pokora i bliskość Pana jest jedyną siłą szafarza, a także istotnym przykładem, który może dać braciom i siostrom swojej wspólnoty (por. papież Franciszek).
Kiedy słyszymy dziś czytanie pierwsze (Dz 10) spotykamy Piotra apostoła, szafarza, który udziela sakramentu chrztu. Czyni to roztropnie, ale i bez ociągania, staje się otwartym dla obcych, pogan, nie boi się, że nowi wyznawcy będą mniej godni Boga. Piotr nie zamyka wspólnoty, lecz ją otwiera na sakramenty. Ponieważ Kościół to nie kasty uprzywilejowanych szafarzy, lecz to rodzina-wspólnota, która przechowuje miłość Boga i ją rozdaje. Sakramenty nie są własnością szafarza Piotra. Wszystkie sakramenty odpowiadają woli Chrystusa. Słyszymy to potwierdzenie w dzisiejszych słowach Ewangelii: „Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15,16). Rozdawanie Bożych sakramentów i owocowanie nimi to jedyny model życia chrześcijańskiego.
Przybyliśmy tutaj drodzy szafarze i przyjaciele tego prastarego kościoła Bożego Ciała na Kazimierzu, aby pokłonić się jednemu z szafarzy, który dobrze rozumiał istotę bycia dystrybutorem Bożych darów. Uczymy się od niego praktyki szafarskiej. Ojcowie Kanonicy Laterańscy wskazują nam dziś św. Stanisława Kaźmierczyka. Do jego grobu pielgrzymujemy, gdyż uznajemy go za męża Bożych tajemnic, szafarza znakomitej jakości. On szafę pełną sakramentów odkrywał już od najmłodszych lat. I owocował. Związany był z kościołem Bożego Ciała, co predestynowało go od początku do medytacji tajemnicy Eucharystii. Tu mieszkał od urodzenia, tu został ochrzczony, tu też, w szkole parafialnej, pobierał pierwsze nauki, tu klęczał przed Eucharystią. Po osiągnięciu stosownego wieku zapisał się do Akademii Krakowskiej, którą pilnie ukończył. Stało się to już w wieku 23 lat. Niedługo później zdecydował się wstąpić do tutejszego zakonu Kanoników Laterańskich. Kustosze tego miejsca świadczą, jak ważnym wydarzeniem była dla niego zawsze Msza św. Od niej zaczynał każdy dzień, zaś podczas sprawowania Eucharystii „miał twarz przejętą”. Stąd może dziś dobrze byłoby postawić sobie pytanie o to czy i my stale przejmujemy się naszym szafarstwem? Czy ono nam nie powszednieje? Nie staje się ono jakąś rutyną?
Dla nas spotkanie przy relikwiach Świętego Szafarza to nauka. Skoro szafarze dworscy i szafiarki modowe tak skrzętnie zasłużyli sobie na miejsca w dawnej i najnowszej historii, to tym bardziej my, którzy otrzymujemy przywilej bliskości Bożych tajemnic winniśmy rozsławiać swoją misję jak św. Stanisław. Szafarz sakramentów to brzmi dumnie. On pomaga Jezusowi. Co prawda jest tylko szafarzem, ale i aż szafarzem. W jego misji mieści się ciągły rozwój duchowy. Tak: nikt z nas nie jest szafarzem doskonałym. Chrystus — Gospodarz sakramentów jest takim i to On podprowadza szafarza do rezerwuaru pełnego tajemnic. W tym kontekście zaobserwujmy jak Eucharystia ciągle okazuje nam swoją moc i na nowo się odsłania. To Ona sama nas woła po imieniu, odszukuje i odkrywa. Paradoks właśnie w tym, że kiedy my usiłujemy zgłębiać tajemnicę Najświętszego Sakramentu Ołtarza na wzór Patrona tego miejsca, to Jezus Eucharystyczny sam nas więcej uczy, sam nam wskazuje, sam modli się przy nas i sam odkrywa nasze życie. On odradza w nas duchową głębię. I to dlatego nie my go odkrywamy, ale On nas odkrywa i nam ufa. Czy doświadczyliście tego? Pewnie już trochę tak, ale zawsze chciejmy odkrywać „więcej”. Czyńmy to zwłaszcza w czasie sprawowania i adoracji Eucharystii. Jak czynił to Patron tego dnia i tego miejsca. Amen.