Drodzy pielgrzymi, z wielce czcigodnymi kapłanami, przewielebny kustoszu sanktuarium,
Odpust św. Michała przy sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Studziannie posiada bardzo długą tradycję, sięgającą nawet wizyty przy tym sanktuarium króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Przybywają tutaj od dziesięcioleci pielgrzymki piesze i autokarowe oraz wiele indywidualnych, rodzinnych. Od kilkunastu lat to wydarzenie odpustowe posiada charakter dnia modlitw w intencji rodzin. Cieszę się, że mogę i ja dołączyć do tak licznych pielgrzymek z różnych stron naszej ukochanej ojczyzny Polski. Do tego miejsca pełnego modlitw przynoszę pozdrowienie z kościoła i parafii Mariackiej w Krakowie. Myślę, że znacie ten kościół nie tylko z radiowego hejnału w samo południe. Przybywam bowiem do Was jako kustosz bliźniaczego sanktuarium maryjnego. Dlaczego tak mówię? Pochodzimy przecież wszyscy spod znaku tej samej świętej, Matki Syna Bożego, Królowej nieba i ziemi. Co więcej, rok temu obchodziliśmy niejako razem, korespondencyjnie złoty jubileusz koronacji obrazów – znaków obecności Bożej wśród ludzi. W kościele Mariackim w Krakowie mieliśmy szczęście podobne do Was. Połączyła nas historia koronacji wizerunków maryjnych papieskimi koronami 51 lat temu. Koronującymi przed dziesięcioleciami byli ci sami bohaterowie historii: kard. Karol Wojtyła i kard. prymas Polski Stefan Wyszyński. Wasz cudami słynący i piękny obraz znajduje się w ołtarzu głównym, nasz natomiast przechowywany jest w kaplicy przy wejściu od strony Rynku – tam krakowianie prowadzą swoich gości na krótką choćby modlitwę.
Popatrzmy więc na siebie jak na jeden Kościół — wspólnotę wierzących — która nie przestaje korzystać ze wzoru Matki Pana. Znajdujemy się bowiem ciągle w drodze z Maryją śladami Zbawiciela. Bóg Jej powierzył wielkie rzeczy, a my uczymy się od Niej, jak od dobrej Nauczycielki wypełniania Jego planu. Słowa Maryi z Kany „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie Jezus” pociągają nas do wielkiego zaufania. I nie jest to jakiś religijny slogan. Bogu po prostu trzeba zaufać. Ona nas tego uczy.
Kiedy patrzymy na życie Matki Pana zauważamy, że Jej życiorys jest wyjątkowym ukoronowaniem wielu kobiecych, w tym biblijnych życiorysów. Bóg — za Jej zgodą — doprowadził do wspaniałego wypełnienia wielu marzeń ludzkich. Bo Maryja to przecież szczęśliwa dziewczyna, młoda mama, troskliwa i wierna opiekunka, apostołka, ale też matka kochająca do końca, boleściwa pod krzyżem Syna i święta — Wniebowzięta po Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Wielka kobieta. Cóż za wspaniały życiorys. Co ciekawe, w przeciwieństwie do walczących kobiet — np. wojowniczek biblijnych takich jak Judyta — Maryja nie angażuje się w żadną fizyczną walkę. To potrzeba nam zrozumieć i głęboko podkreślić. Maryja nie jest kimś kto dominuje fizycznie, społecznie czy politycznie. Ona żyje i walczy duchowo. Bo Syn Maryi przychodzi nie po to, aby dominować szczerozłotą koroną króla czy siłą uzbrojonych dywizji, ale by uwolnić ludzi od znacznie potężniejszego wroga: grzechu. Od tego spostrzeżenia trzeba wychodzić w poznawaniu naszej Patronki.
Siostry i Bracia,
Nasz dzisiejszy bohater odpustu, św. Archanioł Michał kieruje nasze rozmyślanie podobnie jak święta Maryja na sprawy ducha. Choć walczy z księciem ciemności, to wiemy, że jego wygrywająca moc pochodzi z Ducha Bożego, nie jest materialna czy fizyczna, nie wiąże się z przemocą walki orężem. Choć artyści wyobrażają go sobie jako uskrzydlonego i widzialnego rycerza z mieczem, to według świadectw zaczerpniętych z Pisma Świętego, z proroka Daniela i św. Jana Ewangelisty, również Ojców Kościoła, św. Michał Archanioł to przecież wódz wszystkich niewidzialnych zastępów anielskich (Dn 13,21; Ap 12,7), to książę niewidzialnego z ziemi królestwa niebieskiego, a tutaj dyskretny opiekun Kościoła świętego, z uwagi na rolę opiekuna Narodu Wybranego w czasie jego historii. On jest dla nas wierzących księciem aniołów i aniołem sądu ostatecznego. On też wg tradycji przydziela wszystkim duszom ludzkim anioła stróża i z oddaniem walczy o każdą duszę.
Św. Michał Archanioł jest aniołem Bożego miłosierdzia. Z tą cechą łączy się wiele pojedynczych świadectw i łask. Opowiem wam krótko historię pewnego bezbożnego człowieka. Otóż mężczyzna ten, gdy był bliski śmierci, ujrzał we śnie grzechy z całego życia. Nie miał jednak nawet odwagi się wyspowiadać, bo w sercu uznał się już dawno za potępionego. Grzechów na sumieniu miał naprawdę sporo. Człowiek ten jednak przez całe życie chował w sercu resztki nabożeństwa do św. Michała, nosił w sobie obraz św. Archanioła z lat młodzieńczych. I oto Archanioł ukazał mu się przed zgonem. Przemógł się ostatnią siłą woli ów grzesznik i posłał bliskich, by sprowadzili kapłana. Ku swemu zdumieniu posłani spotkali już w drodze, zmierzającego opatrznościowo akurat w ich stronę ubranego w sutannę duchownego. Ksiądz jakby czekał na zaproszenie i wyspowiadał umierającego trzy godziny przed śmiercią. Tak św. Michał wpisał się w życiorys człowieka i zamienił jego grzeszny smutek w radość nawrócenia. Kto ma uszy niechaj słucha.
Podobnie jak święta Maryja Matka Boża, św. Michał jest wielkim patronem duchowej walki ze złem za pomocą miłosierdzia. To centralne zadanie powierzył mu Bóg. Obyśmy więc zawsze potrafili powtarzać za Nim jego zawołanie Mi-ka-El – Któż jak Bóg i dzięki zaufaniu Bogu wygrywać z naszym grzechem i słabością. Tak zaczynają się bowiem inne zwycięstwa, te zewnętrzne, te rzeczowe, te przemijające. Od nawróconego i czystego serca. Dlatego słuchajmy podpowiedzi płynących z dobrego sumienia i z głębi serca, gdzie rozlega się nieustannie cichy dialog z Bogiem. To tam nieustająco do nas mówią nasi aniołowie stróżowie. Tam dokonuje się pierwszy wzrost człowieka.
Drodzy Siostry i Bracia,
Świat dzisiaj nie uczy kompletnie życia wewnętrznego. Słowo Boże, przykazania, dobre natchnienia bez ciszy we wnętrzu człowieka są jakby zagłuszane. Potrzeby duszy często nie są w stanie przebić się przez zgiełk i harmider codzienności. Baczmy, abyśmy nie stracili tej wrażliwości na Boga w sumieniu i podstawowej umiejętności pracy nad sobą. Niestety, niektórzy zatracili nawet przekonanie o tym, że szatan istnieje naprawdę. Powiadają i postępują wedle powiedzenia: hulaj dusza piekła nie ma. Czy naprawdę możemy sami o sobie decydować i nie obawiać się żadnego rozliczenia? Czy naprawdę można dowolnie interpretować swoje powołanie i robić co się każdemu zachce? Święty Jan Paweł II mawiał, że samym grzechem jest już niemówienie o grzechu i o szatanie, traktowanie go jakby nie istniał. Przecież Pan Jezus wyrzucał złe duchy i taką samą władzą obdarzył apostołów. Taka jest władza sakramentalnego uzdrawiania duszy ludzkiej i uzdalniania jej do pierwotnej, chrzcielnej świętości.
Kochani,
jesteśmy ikoną Bożą, zostaliśmy stworzeni na podobieństwo naszego Boga. Pamiętajmy o tym na co dzień. I dobrze, że w codziennym życiu szatan już nie ma nad nami władzy. Jednakże nie przestaje wystawiać nas na liczne pokusy. Pozostańmy czujni! Najczęstszymi współcześnie egzystującymi złymi występkami, które oddają ludzi wcześniej nawet ochrzczonych pod panowanie grzechu, powodując redukcję życia aż do poziomu człowieka zmysłowego są: zanik chrześcijańskiej modlitwy i praktykowanie magii, przesądów, wywoływanie duchów, oddawanie czci jakimś guru, idolom, pseudoautorytetom; egoizm, niechęć do życia małżeńskiego, rodzinnego, wzrost liczby związków nieformalnych, kombinacje przy klasycznym modelu rodziny, propozycje sprzeczne z wiernością i stałością, jak również zanik życia rodzinnego w jego zwykłych objawach, brak nawet krótkich, szczerych rozmów czy spędzania wspólnie czasu; grzechy przeciwko życiu, w tym brak otwartości na nowe życie, a nawet zabijanie nienarodzonych; wielka nienawiść w mowie i czynach, niesłychana wrogość polityczna i cynizm; oddanie się wielu w zależność mediów, Internetu i telefonu komórkowego; uzależnienia od substancji odurzających i alkoholu; rozlana szeroko nieczystość, w tym pornografia. Tej listy występków trzeba się wyrzec, aby być wolnym od wpływu zła. Do tej listy każdy może też w sumieniu dopisać swoje bolączki duchowe, aby się ich wystrzegać. To nasza duchowa powinność!
Siostry i Bracia,
prosimy dziś wspólnie Matkę Jezusa, Św. Józefa, Jej Oblubieńca i Św. Michała Archanioła, abyśmy nie narażali siebie i swoich bliskich na bezpośredni czy nawet pośredni wpływ szatana, przez lekkomyślne trwanie w złym. Człowiek zaślepiony uzurpuje sobie prawo do decydowania o swoim życiu i śmierci nie zważając na porządek rzeczy. A Pan Jezus umarł za wszystkich, niezależnie od tego, czy ktoś Go pokochał i wybrał, czy jest chrześcijaninem, czy nawet Go nie zna. Do Niego ze świętymi patronami przybywamy na tę godzinę modlitwy. On jest tutaj z nami podczas głoszenia słowa i Eucharystii. On jest Synem Boga, który porusza świętych i nas żyjących i pielgrzymujących jeszcze po ziemi (por. J 1, 49). Jak mówił papież Franciszek to On sam daje nam tę siłę i moc duchową. „Chrystus żyje. On jest naszą nadzieją, jest najpiękniejszą młodością tego świata. Wszystko, czego dotknie, staje się młode, staje się nowe, napełnia się życiem. (…) On żyje i chce, abyś żył!” (ChV,1).
Zacni gospodarze i pielgrzymi,
Ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz przed rokiem podkreślał tutaj sens istnienia stojących na rozstajach dróg pięknych kapliczek przydrożnych, krzyżów, znaków waszej wiary. On tak podróżując rozpoznał, że tutaj mieszkają i stąd pochodzą dobrzy chrześcijanie, dobre rodziny, ludzie dbający o swoje dusze. To zapewne również zasługa wierności w pielgrzymowaniu do Matki Bożej Świętorodzinnej i św. Michała. Doświadczyłem tego samego wrażenia przejeżdżając przez tę ziemię. Proszę was więc rozwijajcie praktykę pielgrzymowania, nie zaniedbujcie również modlitwy codziennej czy obowiązkowego niedzielnego nabożeństwa tam gdzie żyjecie, noście medaliki ze świętym Michałem Archaniołem. Módlcie się do Niego jak papież Leon XIII. Wspominajcie często na św. Michała i jego towarzyszy, aniołów. Bo Oni uczą nas wysiłku wewnętrznego i zapewniają, że i my ujrzymy to, o czym mówił Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii: Ujrzymy niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego (por. J 1,51). Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/
Kazanie wygłoszone na odpuście św. Michała Archanioła w sanktuarium MB Świętorodzinnej w Studziannej w diecezji radomskiej